čtvrtek, března 28, 2013

Spełnienie odległego pragnienia

Krótka rozmowa z Marcinem (dr fleischman, Black Noise) przed koncertem w Broumovie.
Marcin w Irlandii
dr fleischman, bodajze po roku przerwy, znow powrocil na scene muzyczna. Nie daliscie rady bez kapeli?
Tak, przerwa trwała ponad 1,5 roku. Czy nie dalismy rady - chyba tak. Chociaż z drugiej strony czasem wydaje mi się, że powinna trwać trochę dłużej abysmymocniej docenili brak tego co przez wiele wiele lat było dla nas ważne i oczywiste. Powrót okazał się dobrym pomysłem, aczkolwiek zbyt wiele się nie zmieniło w sensie aktywności zespołu. Nie jestesmy kapelą, która spotyka się systamatycznie, która gra dużo prób, dużo koncertuje. Taka aktywnośc to raczej stagnacja, a biorąc pod uwagę nasze wydawnitwa, to prawie nie istniejemy. Ale taki jest nasz rytm. Zespół istnieje od połowy lat 90-tych i jak na taki staż nie osiągnął zbyt wiele. Działamy na zasadach nieokreślonych, prawie sennych. Jestesmy mało aktywni, każdy z nas podchodzi do zespołu w inny sposób, innaczej jest w niego zaangażowany. Chyba jakikolwiek nacisk powoduje odwrotny skutek, wkurwienie, kwas i chyba nie warto niczego przyspieszać. Coś albo się potoczy, albo umrze, albo też ponownie zahibernuje. Kiedys myslałem, że dobra muzyka obroni się sama. Teraz wiem że nic się samo nie dzieje i trzeba naprawde duzo pracy aby osiągnąc satysfakcjonujący mnie / nas etap. Trochę się pozmieniało wnaszym zyciu. Wszyscy mamy rodziny, pracę, staliśmy się bardziej dorośli. Oczywiście to nie powinno nas w żaden sposób ograniczać, a bardziej motywować do działania, ale tak niestety nie jest.

Obecnie nagrywacie nowy album. Moglbys nam powiedziec o nim cos wiecej i uchylic rabka tajemnicy swoim fanom?

Album nie jest nowy. Piosenki miały ukazać sie ponad pół roku temu. Nagrania zrealizowano w maju 2012 roku. Płyta będzie zawierała około 10 numerów. Niektóre z nich powstały wiele lat temu i jest to chyba taki materiał podsumowujący ostatni czas zespołu. Wybralismy najlepsze numery. Całością zajmujemy się sami. Nagranie i mastering robi Michał, a że nie spieszy mu się zbytnio to czekamy:-) trwa to bardzo długo, ale z drugiej strony wiem, że zrobi to solidnie, tak jak powinno być. Chcielibysmy wydac płytę na cd i LP. Wspiera nas w tym nasz dobry znajomy Rafał z Zadra Productions. Kiedy płyta się ukaże trudno powiedzieć, sami czekamy na ten moment ponad pół roku i odkładamy nijako „premierę” na jakies fajne wydarzenie muzyczne. Może to będzie tegoroczny Alter Piknik?

Co roku organizujecie Alter Piknik i inne imprezy. Niedawno do Zgorzelca zaprosiliscie No Means No. Jakie to uczucie organizowac/spotkac na zywo swoja ulubiona kapele? Jakie masz wrazenia 'po' koncercie, jak udala sie cala impreza? 

Alter piknik w tym roku odbędzie sie po raz 11. To dobry, mały festiwal, właściwie piknik, na który przyjeżdżają w sumie te same soby od wielu lat. Trwa 2, czasem 3 dni. Gromadzi około 300 osób. Do tej pory grało bardzo wiele różnych znanych i mniej znanych zespołów z wielu krajów Europy. Na miejscu jest pole namiotowe, bar, plac zabaw dla dzieci, odbywają sie projekcje filmowe, czasem mecze. Co do koncertów to od jakiś 2-3 lat nie organizujemy ich z powodu braku dobego miejsca i zaplecza dla zespołów. Nowe miejsce - teren starej huty szkła wymaga zaangażowania wielu osób, których niestety pozostało bardzo mało. Koncert nmn to dla mnie i dla zespołu spełnienie marzeń. Wiesz - masz kilkanaście lat, słuchasz z pirackiej kasety zespołu z odległej Kanady, nijako „zakochujesz” się w ich muzyce, a po wielu, wielu latach możesz zagrać z nimi na jednej scenie, podzielić się swoją energią, zamienić kilka słów. To jeden z nielicznych sukcesów zespołu, spełnienie odległego pragnienia. Zresztą zawsze twierdziłem, że kiedyś zagramy z nmn, choć prawdę mówiąc sam w to nie do końca wierzyłem. No, a teraz możemyjuż rozwiązać zespół :-) Koncert był organzowany w zgorzeleckim domu kultury, miejscu kultowym dla sceny hardcore punk, miejscu, w którym poznawałem pierwsze dźwięki na żywo wielu świetnych kapel. To w jakis sposób magiczne miejsce dla wielu starych załogantów i to własnie głównie oni byli na koncercie. Frekwencyjnie nie było tak źle [koncert odbył się w poniedziałek], ale w czasach świetności Zgorzelca sala pewnie pękałaby w szwach. Generalnie koncert się udał.

Pienska scena muzyczna zawsze byla dosc zywa. Na jakie zespoly warto zwrocic uwage, moglbys jakies polecic?

Wiesz tak było może kiedyś. Istniało kilka zespołów, które systamatycznie grywały koncerty [katorga, klave babki, caca cacy]. Podobnie jesli chodzi o nasz klub-Qlturkombinat, w którym kilka lat temu cyklicznie organizowałem koncerty wielu, wielu zespołów. Pieńsk jest małym miastem, wielu ludzi wyjechało, kapele się porozpadały, a młodych ludzi którzy by kontynuowali proces tworzenia muzyki alternatywnej chyba brak. Na chwilę obecną gra dr fleischman i instytut, który raczej nie wychodził i nie wychodzi poza ściany sali prób.

Na co dzien mieszkasz w ''malomiasteczkowym'' Piensku, bedac jednoczesnie nauczycielem miejscowego gimnazjum i punkiem z ''krwi kosci''. Jak sie z tym czujesz, czy mozna polaczyc te dwa swiaty? 

Wiesz tym „punkiem” to nie wiem czy jestem:-) Bardzo bliska jest mi scenaniezależna, jej muzyka i światopogląd, o ile można tak to ująć. Zasada „zrób to sam”, którą zawsze wcielałem, wcielalismy w życie czy to grając w kapeli, czy tez działając w Qlturkombinat czy stowarzyszeniu. Koncerty, wystawy, festiwale, wszelkie akcje i heppeningi zawsze działały na mnie motywująco i angażowały wiele sił. Szczególnie w takim miasteczku, gdzie jeżeli sam sobie czegoś nie zorganizujesz to nikt za ciebie tego nie zrobi. To dobra szkoła, pozytywne doświadczenie, które z pewnością wykorzystuję w pracy z młodzieżą. Prowadzę koło obywatelskie [ekologia, prawa człowieka, działania lokalne], koło Amnesty International. Staram się zaszczepić młodym ludziom w głowie pewne idee, choc jak wiadomo nie moge przekraczac pewnych granic, które mogłyby byc uznane jako indoktrynacja. Wielu moich uczniów chodzi na oranizowane koncerty, wystawy, wielu pomaga w ramach projektów czy tez wolontariatu przy działaniach stowarzyszenia, jak np dzień dziecka. Młodzi ludzie mają wiele energii, wiele czasu i ważne, aby ich w jakis sposób ukierunkować. To nie do końca jest tak, że młodzież jest zła – jednostki są złe, a nuda zabija ambicje i aktywność oferując nua ich miejsc używki, ekran komputera i przemoc. Musze przyznać, że ogólnie spełniam się w pracy. Jeszcze tak:-)

Koncert - Broumov - 13/04/13
Rozhovor v češtině tady.

čtvrtek, března 08, 2012

Polsko II: Stadion ve Vratislavi

Fotbal se z kategorie lidové zábavy snaží přesunout do vyšších sfér. Je důležité vzbudit dojem, že nejde "jenom" o kopání do míče, ale o společenskou událost. A tomu musí odpovídat i kulisy.

Polsko se pro Euro 2012 zavázalo k rekonstrukci či výstavbě čtyř stadionů, které budou splňovat nejpřísnější požadavky UEFA. Ve Vratislavi se původně uvažovalo o rekonstrukci Olympijského stadionu, vystavěného za německé éry v letech 1926–1928. Nakonec padlo rozhodnutí postavit stadion nový.

Na opačném konci města vyrostlo monstrum pro 44 308 diváků za bratru víc jak 5 miliard korun. Kupodivu je to asi o 3 miliardy levnější, než výstavba pražské O2 Areny, ale i tak se dá o účelném využití peněz polemizovat. Stadion se naplní během zápasů Eura a pak možná čirou náhodou v době, kdy místní klub bude v Lize mistrů hostit Barcelonu. Potom budou všichni pozorovat, jak se na periferii města uprostřed obrovské silniční křižovatky drolí beton a rezaví dráty...

Městský stadion (jak zní prozatím před nástupem nějakého sponzora jeho jméno) stojí v západní části města asi 7 kilometrů od centra. Momentálně už je v provozu, přesto se v jeho nejbližším okolí ještě usilovně pracuje.


Umístění stadionu má samozřejmě zajistit co nejlepší dostupnost autem. Kromě toho naštěstí vznikla jižně od stadionu nová vlaková zastávka "Wrocław Stadion". Velkoryse nad ní je umístěná tramvajová zastávka krytá obří betonovou střechou pozoruhodného tvaru. Přijíždějící obstarožní tramvaje působí v zastávce komicky, ale sázím, že během Eura sem budou nasazené nové soupravy.


Ještě sympatičtější je propletenec cyklostezek. Ty jsou dovedeny až před brány stadionu. Myslí se i na pohodlné zaparkování kola, vzhledem ke kapacitě stadionu by to možná chtělo ale pár stojanů přidat. Podle dostupných materiálů má v areálu stadionu vyrůst i heliport.


Na severní straně stadionu končí druhá, nově budovaná, tramvajová linka. Zatím se po celé její délce teprve staví zastávky, ale do Eura by se to snad mohlo stihnout. Práce je ještě dost. Nedaleká blátivá laguna je toho důkazem.


Na neděli jsem si pořídil lupen na ligu. Domácí fanoušci už dali najevo, komu stadion a jeho okolí patří. Zatím jich chodí docela dost, doufám, že atmosféra bude stát za to.


neděle, února 19, 2012

Polsko I: Jak se to tady vlastně jmenuje?

"Ty seš ve Vratislavi, jo? Já jsem si celou dobu myslel, že seš ve Wroclawi."


Je to tak, hezký český exonymum Vratislav je na ústupu. V našem jazyce ho vytlačuje polská varianta téhož – Wrocław. Navíc ještě v podobě psané jako Wroclaw, což je podle mě, jestli teda můžu fušovat do spisovný češtiny, nesmysl. Úplně stranou nechávám variantu Vroclav, kterou jsem už taky párkrát viděl.

Střed Evropy, kde ještě v docela nedávný minulosti žili zástupci mnoha národů rozptýleně v několika státech, je na výskyt různých jmen bohatý. Norman Davies v knížce Mikrokosmos píše, že pro Vratislav existuje více než padesát různých označení. Třeba Němci pořád užívají svůj název Breslau. Stejně tak jako rádi používají vlastní pojmenování pro všechna další města v zahraničí – němčina je na exonyma obecně hodně bohatá.

To platí ale i pro češtinu. Jméno Vratislav je teď tak na půl cesty mezi obecnou známostí a zapomněním. Do první skupiny patří třeba Drážďany nebo Vídeň. Naopak do Solnohradu nebo Celovce by se dneska nejspíš nevydal ani váš devadesátiletý děda.

Já považuju variantu Vratislav za životaschopnou, proto budu používat tenhle název. Bude zajímavý sledovat, jak používání tohohle slova ovlivní blížící se Euro: naše reprezentace sehraje všechny svoje zápasy v základní skupině právě tady. Většina webů (např. Idnes.cz, Lidovky.cz, Sport.cz, Česká televize) používá českou variantu, na polský straně barikády stojí jenom Deník Sport (isport.cz).

Tolik chytračení na začátek. Příště už o pivu a blondýnách.

čtvrtek, října 29, 2009

Therapy oslovuje dívku


Mám v plánu vyrazit na Therapy? do malý Lucerny. Kontroloval jsem si, jestli ještě seženu lístek - i když tuším, že na kapelu, která to má už pár let za sebou, se davy asi nepohrnou. Na Ticketstreamu jsem narazil na tak zprasenou pozvánku, že mi nedá, abych se o ní nepodělil. Kdo tohle píše? Nebo to překládá automat? Ale odkud? Tolik nesmyslů ve třech odstavcích a pekelná čeština jako nádavek...

Nuže:

Therapy je heavy metalovou rockovou kapelou ze Severního Irska. V V roce 1989 kapelu založili zpěvák a kytarista Andy Cairns a bubeník Fyfe Ewing. Později se k nim přidal baskytarista Michael McKeegan. Ewinga za bicími vystřídal v roce 1996 Graham Hopkins a ke skupině se přidal i violončelista a doprovodný kytarista Martin McCarrick. Oba však skupinu opustili v roce 2004 a dnes za bicími sedí Neil Cooper.

Tuzemské publikum vždy několikrát přivedli do ohromného varu svou údernou hudbou. Vzpomeňme si například na krásnou melodickou skladbu Diane,velmi kultovní song, kde Therapy oslovuje dívku Diane aby se šla projet autem ... a dál už to všichni příznivci Therapy znáte.

Představíme si některá jejich alba. Když to vezmeme od začátku, dostaneme se zpět do roku 1991 kdy vydali album Babyteeth, které obsahovalo pouhých 7 singlů, o rok později přišlo na svět album Pleasure Feath. Roku 1993 to bylo album Nurse, další rok Infernal Love a přesunem se trochu dál, do roku 2000 kdy přišlo na svět album So Much For The Ten, kde se objevují songy, které jsou známější mezi fanoušky, na tomto albu se objevuje již zmíněná Diane.

A když se podíváme jak je to s nimi teď, v květnu 2009 vydali singl Crooked Timber.

Tolik neznámý tvůrce propagačních materiálů. Ve spojení se slabým letošním albem Crooked Timber to pomalu stačí na to, aby si člověk účast na koncertě rozmyslel. Jenže za to, co tahle kapela vytvořila během devadesátek, ji prostě miluju.

A nejvíc ze všeho tuhle skaldbu:



Uvidíme se v Lucerně.

sobota, října 03, 2009

Teheran 2009


Poprve v Iranu jsme se dostali k netu. Bohuzel vsechny aspon trochu uzitecny stranky pouzitelny ke komunikaci jsou blokovany a tady, v kavarne kdesi v centru Teheranu, nefungujou [Centrum, Myspace, Facebook]. Google ale maka, tak aspon par vet tady... Omluva tem, kterym jsem slibil poslat mail, ale to pujde nejdriv z Turecka, spis to ale necham az na doma.

Krome cenzury netu jsme omezeni ze strany mistniho rezimu pocitili i jinak, i kdyz spise symbolicky. Ja jsem musel vymazat z fotaku 2 fotky, na kterych byli videt policajti. Pri foceni provozu na jedne z teheranskych ulic me chytil policajt a obvinil me, ze fotim policejni stanici. Chtel mi vzit fotak, nakonec se spokojil s prohlidkou vsech fotek a dvakrat naridil "delete" [na jedny fotce byli zada dopravaka, na druhy fotce byly postavy velikosti asi jednoho pixelu, ale taky musely pryc]. Jacky malem neprosel na fotbal, protoze mel na sobe zeleny tricko [barva opozicniku pri protestech po nedavnych prezidentskych volbach]. Potom, co se vysvetlilo, ze jsme "turist" nas pustili dovnitr.

Onen zapas byl vubec mazec. Bylo to derby dvou nejlepsich iranskych a zaroven teheranskych klubu [Persepolis a Esteghlal]. Na stadionu Azadi prihlizelo priblizne 100 tisic divaku [pul na pul cerveny a modry], takze to byl celkem kotlik. I Vanous, kterej ma uz nekolik sezon permanentku do Dolicku, docela cumel. Nasi samozvani pruvodci nam jeste pred zapasem rekli, ze posledni sezony to konci remizou. Pry je to politicke rozhodnuti. Skoncilo to 1:1, stejne jako poslednich sest minulych zapasu. Je pravda, ze mistama, kdyz se mic dostal do sestnactky, tam chybel tah na branu. Ale lidi fandili, vecer toho byla plna televize a dneska noviny pretejkaj fotkama a clankama. Ze by se ty lidi takhle nechali vodit za cumak? Asi jo, ale byl to zajimavej zazitek. Nejdriv odehrali zapas mancafty zakrnelych chlapiku, ti chlapici pak nastupovali na travnik s hlavnima jedenactkama - tak jak treba pri lize mistru chodi na travnik deti. Pak byla pisen pro veterany z iracko-iransky valky. Potom par desitek veteranu [vetsinou na vozicku] obkrouzilo za velkyho potlesku stadion a mohlo se zacit. Na vsechno dohlizela hromada policajtu. Ti se tady vyskytuji asi v deseti variantach. Proste krasny spojeni fotbalu a politicky propagandy.

Civilove jsou jinak celkem mily, cast z nich se strasne rada pousti do diskusi. Nektery se snazej bejt i napomocny, ale to casto vede k tragediim. Zavezli nas treba do hotelu, kterej mel asi o deset hvezdicek vic, nez si muzeme dovolit. Nemohli pochopit, ze i kdyz umluvili cenu hodne nizko, tak tam spat nemuzeme [i kdyz ja jsem chtel]. Typek si myslel, ze jsme v nouzi a uz chtel kontaktovat nasi ambasabu, aby nam pomohli. My jsme pritom chteli jen levnejsi hotel.

Zitra vyjedem asi do hor a pak pokracujeme dal po okruhu Persii. Mejte se.

středa, července 22, 2009

SRSS: meteorologicko-hudební report


Sobotní ráno vypadá přijatelně, dokonce trošku prosvítá slunce. Sunu se na ranní motorák a kurva, začíná lehce pršet. Mžení a občasný větší kapky padaj v podstatě celou cestu, ale muzika ve sluchátkách a příjemný kolíbání vlaku přidávaj realitě veselejší tóny. Kdyby se chmurná předpověď vyplnila takhle, tak budu spokojenej. Turnov, poslední přestup, Mnichovo Hradiště je už za obzorem. Březina, zastávka, kterou mám spojenou s dávným čundrem s tátou přes Českej ráj, tady už prší houšť. Vystupuju v Hradišti a prší tak, že se dvacet minut musím schovávat v nádražní hale. Místo srazu, pizzerie na náměstí, je promenádou pro místní plejboje a kočičky, ale pizzu a kafe tady uměj docela dobře.

Po chvíli je jasný, že do Dolní Bukoviny určitě pěšky vyrazit nemůžeme, byli bysme úplně skrznaskrz. Bereme taxi a vyrážíme na koupaliště. Když přijíždíme, tak prší s intenzitou vietnamskýho monzunu. Jsem trošku zaskočenej, protože od stříšky u kiosků není vidět žádnej stan, kam by se mohlo vejít víc než deset lidí. Několik povědomejch obličejů sedících u piva ale signalizuje, že bysme tady nemuseli bejt špatně. Šapitó, obklopený stánkama s pivem Klášter a dalšíma pochutinama, nakonec stojí schovaný pěkně u potoka.

Vcházíme už za tónů Bone Machine. Už jsem měl kdysi tu čest, ale jsem příjemně překvapenej. V písničkách (jo, je to trochu divný, ale většina věcí co v sobotu zazněly z pódia se dá nejlíp označit právě tímhle slovem) se střídaly nálady, osvěžující mně přišla práce s hlasem, i když občas to sklouzlo k trošku nepříjemnýmu pitvoření. Po prvním koncertě se lehce rozestoupily mraky, proto jsme si šli s vidinou noci prožitý v suchu postavit stan. Z mon insomnie jsme tak slyšeli jen přídavek, kterej byl stylově ukončenej precizním šlápnutím na kabel. Následoval Havana klub. Přestože hráli jenom ve dvou, zahlídli jsme na pódiu kluky z kapel Point, Lvmen, A Spoon Called Phranc, Phoenix II nebo třeba Sporto (jestli jsme dobře počítali). Já osobně jsem ocenil hlavně odvahu a vtipný průpovídky mezi skladbama, ale Bone Machine byl přesvědčivější, nic naplat.

Pak se ale začaly dít věci – pokračovala trojjediná hydra Bonus / Lyrik / Aran Epochal mocně dopovaná materiálem od Sporta. Bourek jako Bonus vysolil asi pět pecek. Těm vládla Zlá doba, která je fakt hodně přesvědčivá. Pak se na pódium vyšvihnul brat Lyrik, aby si za doprovodu (nejen?) Bourkových beatů suverénně podmanil celej stan. Za chvíli už tam nenápadně vplul i Aran a všichni tři spojili síly v Pandemii Sympatico, jedný z největších pecek desky More od Sporta. Zážitek jako hrom, stan sborově vyřval refrén (kterej mě při prvních posleších desky trochu vadil, abych se přiznal) a přes Trop Ten ještě s Lyrikem se najelo na repertoár Aran Epochal.

To všechno už pod pódiem zdánlivě vyplašeně sledoval Troy von Balthazar. Chvíli trvalo, než připravil svoje věci, v klidu jsme tak doplnili zásoby jedenáctky a slabých kořalek a poťapali si v blátě. Troy je elegán a vtipálek a navíc dělá dobrou muziku. Křehkou a přitom nevlezlou. Dokonce vypustil dvě věci od Chokebore (Days of Nothing - jestli se nepletu - a druhou už si nepamatuju), co víc si přát. A tahle skvělá kapela údajně zase začala zkoušet!

Unkilled Worker s doprovodem OTK, vlastně s The Nesbitts s kapelníkem Willym Wonkou, pořádně přidal na intenzitě. Místy jsem už nevěděl, jestli náhodou nekoukám na Wollongong – třeba při 2 Steps Back. Vzduchem lítaly mokrý těla, sloupy stanu držely na dobrý slovo a euforie nadzvedávala plachty. Yes! Poslední občerstvení, vyčurat a rychle zpátky na Paramount Styles. Co dodat? Já se ani nedivím, že se ten Scott těm holkám tak líbí. Suverén, i s vypůjčenou kytarou a lakýrkama od bláta.

Cestou zpátky, za příjemnýho slunnýho počasí, jsem ve vlaku přemejšlel nad několika věcma. Štěkaj vlci? Měl jsem vážný pochybnosti a ty se bohužel po zalovení ve studnici moudrosti potvrdily: Vlci štěkají málokdy a většinou to bývá jen tiché "haf". Ale ta písnička je stejně parádní. Byl Troy von Balthazar, kterej na pódiu tančil s maskou zajíčka, a zpěvák Chokebore, kterej do sebe kdysi při koncertě na Žižkově pořád lil absinth, jedna a tatáž figura? Zřejmě jo, musel. Kdy zase zažiju takhle skvělou akci? Čím dřív, tím líp!

pátek, ledna 09, 2009

10 let


Dneska je to přesně deset let od chvíle, kdy jsme v tandemu s Golemem (a s pomocí dalších kámošů) ukutili naši první akci. Tady je malá vzpomínka.


Základ plakátu jsme vyrobili u Ročose na počítači a Ročosem nakreslené figury jsme pečlivě vystříhli a nalepili na mustr. Koupili jsme barevný papíry a šli jsme kopírovat. Název jsme vymysleli jednoduše - v roztrženým anglickým slovníku bylo slovo delay na první stránce a znělo dostatečně světově - přesně tak, aby každýho omráčilo ještě před tím, než otevře dveře kulturáku v Hejtmánkovicích. Jak je vidět, tak ještě při výrobě plakátu jsme neměli uzavřenou sestavu kapel. Ta byla definitivně potvrzená až na místě, protože ke koncertu se přímo na sále ještě přihlásila kapela Belmondo band. Kromě ní ještě zahrály soubory Krby & kamna, Kanál, THPC Swingers a Laxní přístup.

Na akci dorazili i žurnalisté. V našem archívu ze dochovala vzácná zpráva, která neotřelým básnickým stylem popisuje zejména peripetie kolem Belmondo bandu (viz poslední odstavec).


V historických análech dále možno vyčíst: "Vybrali jsme termín 9.1. a doufali jsme, že se na poslední chvíli neobjeví myslivci, kteří zde každoročně pořádají tradiční mysliveckou merendu. Naštěstí se neobjevili a tak jsme po pěti výletech na místní obecní úřad získali povolení k uspořádání akce." To ale nebyly všechny zádrhele. "Dalším problémem byl zvukař. Toho si vzal na starost Golem a nakonec sehnal p. Andršta z broumovských PP. Ještě bylo nutno sehnat nějaký aparát. Poslední kombo se přivezlo třičtvrtě hodiny po začátku akce od Bohouše Hofmana." Konečně začal drhnout Belmondo band (předělávky, hlavně nesměl chybět Traktor od Visáčů). Po něm Kanál, Laxní přístup, THPC Swingers, Krby & kamna a konec. "Sestra umyla popelníky, utřela stoly... Sál se pomalu vylidňoval a tak jsme se asi v pět hodin, poté co jsme rozdali finance (zvukař 1 000,-, Kanál 300,-, Krby & kamna 300,-, THPC Swingers 200,-, účet za pivo u kapel 1000,-), rozhodli jít spát. Ráno nás čekal úklid." Jak jednuduché...

Kanál, punk až z Českého Meziříčí

Laxáči hoblujou

Podzim, ten krásný čas: THPC Swingers

Spokojené obecenstvo

Potom následoval FestDelay vol. II. v Otovicích - celkem se jich nastřádalo deset. Pak jedenáct Šrumců. Mezitím Nedvěd Fest - oslava zisku Zlatého míče, Šonovské housle, koncerty v Teplicích, Broumově, ... Hromady vynikajících, průměrnejch i příšernejch kapel. Akce, na který přišlo i 400 lidí (pro nás momentálně návštěva z oblasti vlhkých snů). Spousta zajímavejch a příjemnejch lidí (a samozřejmě i pár vocasů).

A co z toho všeho vyplývá? Asi hlavně tohle:
  • už jsme starý kokoti
  • dělat akce nás ale pořád baví
Něco snad pochystáme na jaře.

úterý, října 28, 2008

Need Of Activity: Zítřky budou nejlepší



Jednou z kapel na 11. Šrumci budou Need Of Activity. Na scéně se pohybují už dlouhou řádku let, prezentují se vyhraněným názorem. To je už dost důvodů, proč položit zpěvákovi Přemkovi "Brohemu" Brožovi (na fotce úplně vlevo) pár otázek. "Hovořit" po meilu jde trošku krkolomně, ale snad vás něco zaujme... Pro zachování autenticity jsem do textu zasahoval minimálně, ale několik smajlíků jsem vyhodil. Za to se omlouvám, zejména Brohemu. Snad vám odpovědi nebudou připadat smutný a ironii odhalíte.

Když jsem si četl historii tvojí kapely, tak na mě zapůsobila jako velkej personální kolotoč. Čím si to vysvětluješ? Jsou za tím třeba ambice bývalých členů víc se „prosadit“ a být na očích, hrát přístupnější nebo masově oblíbenou muziku (pro ilustraci – muzikanti od vás odešli třeba k Ready Kirken nebo k Joe Satriani revivalu)?

Asi bych měl úplně na začátku jako správný levičák :-) opravit mou kapelu na naši. Potřebu Činnosti založil Fráňa Klacek a Adam Jánošík. Fráňa chtěl hrát něco jako Dinosaur Jr. a Adam zase Red Hot Chilli Peppers. Já do tý doby drnkal na kytáru u táboráku a PA, mikrofon, kabely a jiný věci mi nic neříkaly. Takže tři úplně jiný lidi a k nim se přidali další, co zase chtěli něco jinýho. Vidím to tak, že si každej zahrál, a když kapela vyčerpala jeho možnosti, nebo on její, pak šel o dům dál. Jedinej Adam od začátku říkal, že půjde za lepším, hlavně profesně. Zbytek šel prostě za jiným hudebním / životním stylem.Všichni co tedy Potřebou Činnosti a pak Need Of Activity prošli, jsou vlastně kámoši, co se stavili na kafíčko :-) a samozřejmě přinesli nějakej zákusek. Kapela tedy hudebně za těch 13 let pěkně ztloustla. I když už se žádný starý věci nehrajou i tak je s sebou nesou i nejnovější členové. Všechny nahrávky se dají stáhnout na našem webu a celkem jasně o všem vypovídají.

Ty jsi v kapele jako jediný od jejího založení až do dnešních dnů. Na který období vzpomínáš nejradši a proč?

Jó, hárdkorovej dědek mi tu říkaj všechny ty bejvalý postavy z NOA :-) Nejlepší to bylo, když mi bylo o deset míň přece... ovšem před těma deseti lety to bylo trošku jiný a to nadšení bylo jiný. Třeba v '96 jsme měli i deset koncertů za měsíc. V okolí bylo celkem dost klubů a hospod, kde se něco pořádalo a to bylo příjemný. Druhá stránka je, že tenkrát nebyla kapela tam, kde je dnes. Dnes má jasný směr. Všichni jsme kámoši, i když třeba teď odchází basák, pořád to je tak nějak s úsměvem a na pivko půjdem zase. A to i s bejvalým basákem nebo i s prvním basákem. Vlastně ten první basák ani ne tak dávno zaskakoval na pár koncertech za toho, co dnes odchází. A bylo to výborný ve všech směrech. Rád mám teda NOA od začátku až do teď... No asi tak kolem roku 1998-2003 to bylo nejzajímavější. To byl underground :-) Safra... Prostě se těším na zářivé zítřky a ty budou nejlepší.

Vaše současná tvorba mě připadá hodně inspirovaná Rage Against The Machine, a to jak hudebně, tak „ideově“. Je to tak? Nebo jsou ty vlivy úplně jiný?

RATM jsou mrtvý. Jen ten náš bubeník to pořád poslouchá jak blázen. Ale bylo období, kdy jsme chtěli bejt jako oni, ale taky jako RHCP a Downset, Incubus, nebo jiny profláklý kapely. Možná to někomu, kdo RATM poslouchá, připadá jako RATM. Je fakt, že frázování Zacka je pro mě zajímavý, ale ne víc než Chuck D, Erick B, Sifon z WWW a jiný hip hop ikonky. No a ideově? Tak to je na hodně dlouhý povídání. Ale s RATM to nemá nic. Oni bojují za jiné věci a myslím, že teď spíš bojují marketingově. Nás ideově beru jako velký boj. Práva zvířat, světovláda, EU, USA, zbrojení...

V textech nebo v sekci Revolver na vašich stránkách prezentujete vyhraněný politický názory. Jsou to názory celý kapely? Myslíš si, že můžete svýma kritickýma myšlenkama ve spojení s hudbou něčím pohnout, někoho ovlivnit?

Nooo. Názory celý kapely. Na demonstraci se mnou nikdo nepůjde, ale stojej za tím, o čem povídáme. Možná to je kontraproduktivní, že masožravec stojí za myšlenkama a výkřikama vegetariána, ale jako kapela jsme jedna ruka, co svírá jeden kvér. A to že někoho ovlivníme, že něčemu pomůžeme, něco ovlivníme, to má být výsledek. Věřím, že minimálně předáme dál spoustu informací a maximálně najdeme jednoho člověka, který změní víc než sebe. Však Einstein, Lenin, Edison, Křižík a další jsou jednotlivci, kteří vypovídají o tom, že pouze jedinec zahýbe stádem. No a i oni museli někde dostat ten prvotní impulz. Doufám, že budeme impulz alespoň pro jednoho takového.

Spolu s Lewisit tvoříte českou část imaginární česko-polský koalice – od severních sousedů bych tam zařadil třeba kapely Dr Fleischman nebo Amanita Muscaria – v rámci který si pomáháte například s pořádáním koncertů. Mě ty vztahy přijdou, byť jen v rámci HC scény, docela nadstandardní. Vidíš to podobně? Jak tahle spolupráce vznikla?

Já bych řekl, že znát Miguela z Lewisit je nadstandardní :-) To je ten motor. Jestli je tahle naše polsko-česká družba nadstandard nevím. Ale myslím, že když se člověk nechová jako trumpeta, tak to může taky zpunktovat. Ano, stojí to peníze a hodně úsilí... Některý akce v Polsku jsou víc než underground, ale bez toho undergroundu prostě nejsou přátelé jako jsou Dr Fleischman a Amanita Muscaria. Jsou to kámoši a já se nechci holedbat jak hrajeme v Polsku, ale chci je potkávat, poznávat jejich kulturu a muziku a klidně na to i doplatit z vlastní kapsy. Na to možná dojíždí jiný kapely - něco chtěj, ale chtěj to zdarma a ještě nějakej bakšiš. Takže náš frojndšaft je hlavně o kamarádství. A najít kámoše není přeci tak těžký, co? Každej si je někdy hledal a našel...

A jak to celý začalo?

Do roku 2006 se o běh-management NOA vždycky spíš staral někdo jinej, takže mi dost věcí uteklo. Skoro nikoho neznám a i když mám chuť spolupracovat, není moc s kým. A najednou se vyloupne Miguel, kterej pro nás udělal a dělá hodně. Ono to bylo tak, že v době kdy jsem byl v kapele sám, jsem začal dávat dohromady nový osazení kapely a při tom mi bejvalej manažér dal dopis od nějakýho Miguela, že mu asi před rokem nebo dvěma zapomněl odpovědět. Heh, a s tím jsem začínal. Napsal jsem Miguelovi omluvnej dopis a popsal mu situaci a on se kupodivu nezlobil a podal ruku. Někdy nám přímo domluvil hraní, ale často jen nadhodí, co mám dělat a tím mě nutí starat se a někam volat. Za to jsem mu vděčnej... Vlastně mě naučil starat se o kapelu a ne vidět jen poslání zpěváka co sklapne pusu a tím to končí. Takže to, že se starám o to, aby bylo kde hrát a zkoušet, web, texty, občas nějakej výměnnej koncert, udělat akci, to všechno je hodně zásluha Miguela.

Jste z krkonošskýho podhůří. Vidíš ve vašem okolí nějaký zajímavý kapely, který bys mohl doporučit?
No to nevím. Všechno to jsou kámoši. Ale zajímavý jsou CémurŠámur. Skapollo je kapela co je teď „in“, taková, no... skáčková komerce? Ale muzikantsky jsou dobrý a jejich koncert mě neurazí. Ale můžu doporučit Lewisit, Dr Fleischman a Amanitu. Ty jsou košer, hehe.

Den po koncertu v Jetřichově hrajete v Berlíně. Z českýho venkova se během víkendu přesunete do jedný z evropských metropolí, najedete 400 km, moc se asi nevyspíte. Těšíš se na to vůbec?
Určitě se těším. Na každej koncert se těším. I když tenhle a vlastně celej listopad bude o něco náročnější, protože odchází basák a je to zatím takový neurčitý. Sice se vehementně připravuju na alternativu novej basák a zkoušíme s novým basákem, ale věřím, že listopad ještě odjede starej basák. Nevím jaká atmosféra by byla v autě, když by jeli oba basáci.
No bude to zajímavý :-) Rozhodně žádnej koncert nechceme ošidit a chceme, aby to mělo pořádný koule a smysl. Takže na pódiu musí stát jen ti „pravověrní“ :-)

pondělí, října 27, 2008

Budoucnost národa. No ty vole...


Poslední dobou se urodilo. Na trapně okázalým funusu mafiána, kterýho jeho kamarád zastřelil jak psa, defiluje pod ochranou policajtů stádo "celebrit" včetně několika "umělců". Další vocas, obchodník s nacionalistickým kýčem Dan Landa, dostal prostor v brněnským Národním divadle a na podzim se uvolil ke dvěma koncertům. Ty proběhnou stylově - 28. října a 17. listopadu. Jako jahůdku k tomu všemu přidává další spikleneckou organizaci, Klub Tajemství Zlatého Draka, o který prohlásil: "Máme na mysli vytváření národních hodnot a chceme o nich nastolit diskusi, nedejbůh aby šlo o nějakou rasovou otázku." No to jsem hned sakra klidnější, že se bude diskutovat a nebudou se pořádat hony na Nečechy.

Co se mnou ale zamávalo ještě víc, je záznam ze schůze Rady Českýho rozhlasu. Sbor moudrých hlav kromě jiného hodnotil vysílání Rádia Wave. Jednání samo o sobě působí jako velká sranda (tady doporučuju poslechnout, tady možno přečíst) - totální dezinterpretace poselství písničky Primal Scream na základě analýzy inženýra Vogla, strach o duševní vývoj mládeže a další pikošky. Ze všech indicií je jasný, že jde o likvidaci rádia, boj o prachy, křesla a korýtka. Je ale příšerný, že se tak děje za pomoci překroucených pseudoargumentů, v zajetí maloměšťáckýho myšlení a používáním urážek. To co na jednání prohlásil programový ředitel ČRo Medek, by se mělo tesat do kamene: "Tato menšinová skupina (posluchači ne-mainstreamové hudby, potažmo Rádia Wave) podle mého názoru není budoucností tohoto národa, anebo jenom velice ojediněle." Kámen by se měl i s Medkem vystavit před budovu rozhlasu, aby se k monumentu tohohle duševního velikána mohli sjíždět zástupci elit s průkazkou středoškoláka či vysokoškoláka v kapse.

Když si to tak sečtu, tak je snad i dobře, že vím, že budoucností národa, který reprezentují Kočkové, Landové a Medkové, nejsem. To bych si totiž připadal jako kokot.

P.S. Pokud je vám tohle jednání protivný, podpořte třeba otevřený dopis / petici Petra Viziny (info tady) nebo si přečtěte, co si o téhle věci myslí další (odkazy na některý názory nabízí Karl Muzzik Lab, ale výroky radních zřejmě nadzvedly tolik lidí, že v tuhle chvíli najdete na webu ohlasů hromady). A podotek na závěr - je smutný, na jaký jazykový a argumentační úrovni je zpracovaná zpráva na webu Rocku&Popu - časopisu, kterej láká čtenáře obálkou s Landou. Ale o tom třeba jindy...

úterý, října 14, 2008

11. Šrumec


Nic jednoduššího, než pověsit sem leták na naši další akci už asi nevymyslím. Nuže tady je:



Aby to nebylo tak úplně suchý, tak přidám pár odkazů: naše profláklý oficiální stránky, profil na Myspace, neb jsme světáci a nebojíme se Murdocha, profil na Bandzone, kam jsme pronikli v zoufalý snaze oslovit lidi o polovinu mladší, než jsme my sami, stránky na Rajčeti, kam doplňujeme fotky z dějin populární kultury na Broumovsku a nebo konečně anonce na Last.fm, kde můžete vyjevit, že se 7. a 8. listopadu v Jetřichově potkáme.